
Dziś radni pierwszy raz będą debatować nad projektem budżetu na 2026 rok. Jeśli prezydent przekona ich do swoich wyliczeń, dług na koniec 2026 roku dobije do ok. 1,59 mld złotych, a wydatki przekroczą 2,6 mld. Sprawdzamy, jak Rzeszów doszedł do tych liczb i co w ostatnich pięciu latach najbardziej dzieliło radnych?
Spis treści:
Odkładamy na bok polityczne spory i ostre ciosy na Facebooku, którymi wymieniają się prezydent Konrad Fijołek i wiceprzewodniczący rady Jacek Strojny. Patrzymy na twarde dane i na to, o co radni spierali się przez ostatnie lata, kiedy budżet rósł, a razem z nim dług miasta.
2020 rok. Start pięcioletniej serii
W tym roku miasto zamknęło budżet dochodami na poziomie 1,558 mld złotych i wydatkami w wysokości 1,692 mld złotych. Deficyt wyniósł ok. 135 mln, a na inwestycje wydano ok. 350 mln. Największy ciężar finansowy niosła z sobą oświata, wtedy już ponad 520 mln złotych.
Sesja była krótka, ale spór od razu ustawił ton dyskusji. Opozycja czyli Prawo i Sprawiedliwość mówiło, że Rzeszów robi za dużo naraz, a inwestycje są rozrzucone bez planu na lata. Proprezydencki Rozwój Rzeszowa odpowiadał, że to państwo przerzuca na miasta kolejne koszty, a na hamowanie rozwoju nie ma miejsca.
Ówczesny radny PiS Marcin Fijołek przekonywał, że budżet wygląda nieźle tylko na pierwszy rzut oka i szybko przeszedł do krytyki listy zadań.
– Planowane w budżecie inwestycje są wyrwane z kontekstu. Brakuje spójności i komplementarności – mówił Fijołek.
Jolanta Kaźmierczak – wtedy radna Platformy Obywatelskiej, postawiła kontrę i podkreślała, że to budżet potrzebny, bo miasto musi utrzymać tempo.
– Budżet miasta na 2020 jest dobrze i merytorycznie przygotowany, dlatego PO go poprze – zaznaczała Kaźmierczak.
Miasto chciało utrzymać tempo inwestycji, opozycja zaczęła pytać o priorytety i koszty bieżące. I właśnie ta oś zostaje z nami przez kolejne lata.

2021 rok rekordowy, ale z tą samą linią sporu
Budżet na 2021 rok urósł do ok. 1,8 mld złotych. Inwestycje znów ustawiono na poziomie ok. 350 mln, a deficyt na ok. 132 mln. Tym razem PiS docenił rekordowe dochody, ale przypisał je polityce ówczesnego rządu. Marcin Fijołek w imieniu klubu mówił wprost, że te liczby to zasługa Warszawy.
– To efekt polityki rządu. Dzięki dobrym decyzjom gospodarka szybko się rozwija – przekonywał.
Na tę narrację znów odpowiedziała Jolanta Kaźmierczak. Mówiła, że na miasta wciąż nakładane są nowe obowiązki bez pieniędzy, a budżety „puchną” głównie dlatego, że rosną koszty codziennego życia miasta.
– Ta polityka jest skierowana przeciwko samorządom, obarcza się je nowymi zadaniami – zripostowała.
W 2021 roku do najważniejszych zadań radni zaliczyli: rondo Pobitno, parkingi wielopoziomowe, lodowisko, przejście pod torami na os. Zawiszy Czarnego i przygotowania pod kolejne inwestycje drogowe. Platforma chwaliła te kierunki, ale wypominała brak pieniędzy na wiadukt który ma połączyć ul. Hoffmanowej i Wyspiańskiego.
POLECAMY: Dlaczego uważam, że Kongres Kultury Podkarpacia to obciach
Jest kompromis, ale koszty szły w górę
Budżet na 2022 rok przeszedł jednogłośnie. Plan wyniósł 1,76 mld złotych. Na inwestycje zapisano 352 mln złotych. Oświata pochłaniała ponad 570 mln.
PiS poparł dokument, bo wreszcie pojawiły się projekty, na które klub naciskał od lat. Radny Marcin Fijołek mówił, że to pierwszy budżet od dawna – z realnymi zielonymi zadaniami.
– Nareszcie! – podsumował.
W tamtym roku w centrum były inwestycje. Miasto planowało start prac nad Rzeszowskim Parkiem Centralnym i wykup działek pod ten projekt. W budżecie zapisano też halę przy Zespole Szkół nr 1, dokończenie basenu przy ul. Matuszczaka, zespół oświatowy na Drabiniance, Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne, Rzeszowskie Centrum Komunikacyjne i wiadukt pomiędzy ul. Hoffmanowej i Wyspiańskiego.
Doszły też przebudowy ulic w Śródmieściu, rozbudowy szkół na Staromieściu i Matysówce oraz mocny pakiet zieleni, m.in. pumptracków i parków kieszonkowych.
W 2023 roku Rzeszów traci równowagę
W 2023 roku dochody wyniosły 1,671 mld złotych, a wydatki 1,907 mld. Deficyt sięgnął 235 mln. Na inwestycje poszło 383 mln złotych, a obsługa długu wzrosła do ok. 80 mln złotych rocznie.
To był budżet przyjęty w realiach skoku inflacji, drogich paliw i prądu, wojny i konsekwencji pandemii. Prezydent Fijołek mówił wprost, że miejskie finanse zaczynają tracić równowagę.
– Sytuacja jest skrajnie kryzysowa. Rozjeżdża nam się krzywa dochodów z krzywą wydatków – mówił.
Radni PO ostrzegali też, że przy takim tempie koszt obsługi długu będzie zjadał coraz większą część budżetu. Radny Andrzej Dec mówił o skutkach polityki państwa dla samorządów i przyznawał, że miasta będą musiały szukać pieniędzy u mieszkańców.
– Samorządy są zmuszone podnosić podatki. Rząd robi dobrze mieszkańcom, ale szkodzi samorządom – ostrzegał.
W sali obrad padało prześmiewcze określenie „biedabudżet”, mimo że inwestycje na papierze nadal wyglądały solidnie. Tu po raz pierwszy naprawdę mocno zaakcentowano temat odsetek i ryzyka dalszego zadłużania.
Więcej pieniędzy, mniej oddechu
Budżet na 2024 rok przekroczył 2 mld złotych, ale inwestycje spadły do ok. 320 mln, a dług w prognozach dochodził do ponad 1,3 mld złotych.
Prezydent nazwał ten dokument „budżetem nadziei” i mówił, że po zmianie rządu, samorządy w końcu złapią oddech. – Po nocy przychodzi dzień, także dla samorządów – oceniał entuzjastycznie.
PiS nie kupował tej opowieści. Radny Fijołek zarzucał prezydentowi, że w planie widać spore dysproporcje między zadaniami, zwłaszcza w transporcie.
– Zapisano prawie 50 mln złotych na wodorowe autobusy, a w kwestii budowy tramwajów jest pustka. Zbyt duże dysproporcje – podsumował.
Największe inwestycje tamtego roku to: Wisłokostrada z odcinkiem od al. Rejtana w stronę ul. gen. Maczka, droga do Dworzyska, końcówka połączenia ul. Wołyńskiej ze Słonecznym Stokiem i przebudowa ul. Grunwaldzkiej.
Miasto wpisało też łącznik al. Krzyżanowskiego z ul. Wieniawskiego, ul. Strzelców na Budziwoju, drugi etap ul. Parkowej na Miłocinie oraz kładkę na Strugu. Dochodziły wydatki na nowy tabor autobusowy.

Budżet na 2025 rok. Kłótnie o tempo inwestycji
Tegoroczny budżet był najwyższy w historii Rzeszowa. W planach dług miał dojść na koniec roku do ok. 1,449 mld złotych, a obsługa długu zbliżała się do 91 mln złotych rocznie.
Przyjęto go dopiero za drugim podejściem po twardych negocjacjach. Opozycyjne PiS, do którego dołączyło Razem dla Rzeszowa mówili, że dokument jest niedopięty, a miasto chce iść za szybko, biorąc na siebie zbyt duży deficyt. Ratusz odpowiadał, że bez przyjęcia budżetu część dużych inwestycji stanie pod znakiem zapytania.
Po kompromisie przy głosach „za” słychać było, że miasto potrzebuje wieloletniego planu inwestycyjnego, a nie gaszenia pożarów z roku na rok.
– Podpisane porozumienie jest pewnym etapem do prowadzenia WPI i na tym projekcie chcemy się w przyszłości opierać – mówił radny Razem dla Rzeszowa Rafał Kulig.
Z drugiej strony Andrzej Dec zwracał uwagę, że lista zadań musi mieć pewien zapas, bo miasto nie przewidzi wszystkich środków zewnętrznych, które mogą spłynąć do kasy i ryzyka.
– To ważne, by ustalić listę inwestycji budżetowych, ale musi być dłuższa, by mieć rezerwy – podkreślał..
Wśród największych pozycji inwestycyjnych w tym roku wpisano: ok. 41 mln na zakup autobusów wodorowych, 93 mln na trzy duże inwestycje drogowe z Wisłokostradą na czele, 24 mln na inwestycje oświatowe w szkołach i żłobkach, 46 mln na PCLA, prawie 13 mln na zieleń i ponad 11 mln na dokumentację pod aquapark.
Projekt budżetu 2026 stawia na inwestycje mimo rosnącego długu
Projekt budżetu na przyszły rok zakłada dochody w wysokości 2,537 mld złotych i wydatki 2,674 mld złotych. Deficyt wynosi 136,6 mln. Miasto planuje emisję obligacji za 216,2 mln, a na inwestycje zapisuje 411 mln. Prognozowany dług na koniec 2026 roku ma wynieść ok. 1,587 mld złotych.
Prezydent utrzymuje kurs z poprzednich lat. Największy ciężar inwestycyjny znów idzie w drogi. W planie jest 32,5 mln złotych na dalszą część połączenia od al. Rejtana w stronę ul. gen. Maczka. To kolejny odcinek Wisłokostrady i najdroższa pojedyncza pozycja w pakiecie drogowym.
Duże pieniądze przeznaczono też w oświatę. Miasto zapisuje 15 mln złotych na modernizację IX LO przy ul. Orzeszkowej, razem z budową zaplecza i sali gimnastycznej. W budżecie pojawiają się też mniejsze zadania szkolne, głównie boiska i infrastruktura sportowa przy podstawówkach, ale ta jedna inwestycja ma być flagowa.
Są też wydatki poprawiające codzienne funkcjonowanie miasta. Rzeszów chce wymienić za prawie 4 mln złotych stare oświetlenie uliczne na energooszczędne LED-y.
Wraca też temat aquaparku, tym razem już nie tylko na poziomie papieru. W projekcie znalazł się milion na objęcie udziałów w spółce Aquapark Rzeszów. Osobno w zadaniach majątkowych pojawia się budowa parku wodnego z kwotą ponad 6 mln złotych. To sygnał, że miasto chce wreszcie ruszyć z inwestycją, o której mieszkańcy słyszą od lat.
W pakiecie miejskiej zieleni zapisano zadania z Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego, m.in. Park Staromiejski, Zielona Promenada na Staroniwie i rozbudowy parków osiedlowych. To nie są kwoty, które przebijają drogi, ale pokazują, że miasto nie chce odpuszczać jakości życia na osiedlach.
Wtorkowa dyskusja znów nie będzie o tym, czy inwestycje są potrzebne. Tu od lat nikt nie stawia tu znaku zapytania. Spór, jak zwykle będzie dotyczył tempa i tego, ile kasa miasta może jeszcze dźwignąć, zanim koszty obsługi zaczną wycinać kolejne zadania z listy.
Sesja budżetowa już w połowie grudnia.
Bądź na bieżąco. Polub toRzeszów na Facebooku, obserwuj nas na Instagramie.