prawo i sprawiedliwość
Błyskawiczne warunki zabudowy, ekspresowa zgoda KOWR i zysk, którego zwykły rolnik nigdy by nie osiągnął. Sprawa Mariusza Króla wywołuje sprzeciw, zwłaszcza u państwa Barszczaków, którzy dziś zamiast sąsiada, pod oknami mają Biedronkę.
Tyle się dzieje, że nie sposób nadążyć z komentowaniem. Ziobro, bez immunitetu, można go postawić przed prokuratorem, ale się nie da, bo siedzi u Orbana w Budapeszcie.
Podkarpacki Król Biedronek? Prokuratura przyjrzy się majątkowi byłego wicedyrektora KOWR w Rzeszowie
Zamiast wspierać rolników, sam miał korzystać z luk w systemie. Były wicedyrektor KOWR w Rzeszowie Mariusz Król, zbił fortunę na obrocie gruntami rolnymi i współpracą z siecią handlową Biedronka. Jak ustaliliśmy, jego oświadczenia majątkowe budzą poważne wątpliwości, a sprawa właśnie została zgłoszona do prokuratury.
Podczas kongresu konserwatystów CPAC w USA, Michał Rachoń z Republiki oskarżył polską prokuraturę o „prześladowanie” jego stacji. Sprawdza ona finansowanie z publicznych pieniędzy podobnego, polskiego partyjnego zlotu, a radny Krzysztof Kłak mówi wprost: – To totalna i prymitywna manipulacja, by przykryć polityczny przekręt marszałka Ortyla.
Obrót ziemią rolną przez byłego wicedyrektora KOWR z Rzeszowa budzi coraz większe emocje. Mariusz Król kupił działkę, a po roku sprzedał ją z ogromnym zyskiem. Byli właściciele czują się oszukani, a sprawą zajmuje się resort rolnictwa, który sprawdza m.in. działania CBA w tym temacie. Tym bardziej, że nie była to jedyna działka kupiona przez działacza PiS.
Krzysztof Kłak, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Sejmiku Województwa Podkarpackiego, pojechał na spotkanie z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem. Zabrał ze sobą dokumenty dotyczące: CWK w Jasionce, CPAC, HoReCa i Robota Da Vinci. – To sprawy, które PiS przez lata zamiatał pod dywan – mówi radny.
Miał wspierać rolników, tymczasem sam na gruntach rolnych zarobił fortunę. Mariusz Król, działacz PiS i były wicedyrektor KOWR, kupił działkę rolną za 256 tys. złotych i sprzedał ją za ponad sześć razy więcej.
Poseł Zbigniew Chmielowiec z PiS zapewnia, że „wszystko było legalne i zapłacone”, choć cena owocowych musów z jego podobizną była wyjątkowo niska. Adam Dziedzic z PSL żartuje, że polityk z Podkarpacia pozazdrościł bobasowi z Gerbera.
Poseł Kazimierz Gołojuch przekonuje, że jego wizyty w Dawtonie nie można wiązać z późniejszą aferą związaną ze sprzedażą działek potrzebnych do budowy CPK. – Jako poseł bywam na otwarciach dróg, ale tego nie można wiązać z późniejszymi na nich kolizjami drogowymi – mówi.
Dlaczego dwaj podkarpaccy posłowie PiS Zbigniew Chmielowiec i Kazimierz Gołojuch wzięli udział w otwarciu nowej linii produkcyjnej firmy Dawtona na Lubelszczyźnie? Wybrali się tam wraz z byłym ministrem rolnictwa Robertem Telusem, tuż przed sprzedażą firmie działki potrzebnej do budowy CPK.