
Domowa interwencja przerodziła się w sprawę narkotykową. Policjanci, którzy zostali wezwani do domowej awantury, wyczuli w mieszkaniu zapach marihuany. Po chwili odkryli spore ilości narkotyków.
Zaczęło się od tego, że policjanci z komisariatu przy ul. Wołyńskiej w Rzeszowie zostali wezwani do rodzinnego konfliktu. Kobieta, która czekała na nich pod blokiem, poinformowała, że ma problemy z synem. Mężczyzny z nią nie było. Wyszedł z domu, gdy usłyszał, że wzywa mundurowych.
PRZECZYTAJ TEŻ: Chodził nago po Hotelu Rzeszów. W pokoju i aucie miał narkotyki
W mieszkaniu czuć charakterystyczny zapach
Policjanci weszli z kobietą do mieszkania, żeby spisać notatkę z interwencji.
– Po wejściu, niemal od progu poczuli charakterystyczną woń marihuany – relacjonuje podkom. Magdalena Żuk z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. – Kobieta zaprzeczyła jakoby miała posiadać narkotyki. Zapach wydobywał się z pokoju, który zajmował jej syn.
Za zgodą kobiety funkcjonariusze weszli do pomieszczenia i znaleźli paczki narkotyków leżące na podłodze.
Na miejsce wezwano kryminalnych, a w międzyczasie do mieszkania wrócił 21-letni syn zgłaszającej. Przyznał się, że substancje należą do niego. Policjanci znaleźli w pokoju również wagę elektroniczną.
240 gramów marihuany i 370 mefedronu
Wstępna analiza wykazała, że zabezpieczone substancje to niemal 240 gramów marihuany oraz ponad 370 gramów mefedronu. Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do policyjnej izby zatrzymań.
Dowody trafiły już do Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie, a 21-latek usłyszał zarzut posiadania znacznej ilości narkotyków. Prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o areszt. Sąd przychylił się do tego wniosku, mężczyzna trafił na 3 miesiące za kratki.
Możliwe, że posiedzi dłużej, grozi mu bowiem 10 lat więzienia.