
Działka pod budowę CPK trafiła w prywatne ręce tuż przed zmianą władzy. Prof. Anna Siewierska z Uniwersytetu Rzeszowskiego ocenia w Onecie, że sprawa ta może okazać się dla PiS bardziej bolesna niż afera wizowa.
Spis treści:
Sprawę sprzedaży działki, która miała być przeznaczona pod budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, ujawniła Wirtualna Polska. Chodzi o 160-hektarowy teren należący wcześniej do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolników, który trafił w ręce wiceprezesa firmy przetwórczej Dawtona.
Zgody na sprzedaż udzieliło Ministerstwo Rolnictwa, kierowane wówczas przez Roberta Telusa z Prawa i Sprawiedliwości, obecnie – po ujawnieniu afery – zawieszonego w prawach członka partii.
Prof. Anna Siewierska: To uderzy w PiS bardzo boleśnie
Jak podkreśla w rozmowie z Onetem prof. Anna Siewierska, politolożka z Uniwersytetu Rzeszowskiego, sprawa jest wyjątkowo niebezpieczna politycznie dla Prawa i Sprawiedliwości.
– To uderzy w PiS bardzo boleśnie i rozejdzie się bardzo szeroko. Afera jest w sumie dość prosta i każdy może ją sobie zwizualizować nawet na tzw. chłopski rozum – powiedziała Onetowi.
Według ujawnionych w mediach informacji, działka została sprzedana w grudniu 2023 roku, na kilkanaście dni przed tym jak PiS oddał władzę. Wiceprezes Dawtony miał zapłacić za nią 22,8 mln zł. Decyzję o sprzedaży próbowały powstrzymać władze CPK, jednak bez skutku. Wkrótce wartość działki może wzrosnąć nawet do 400 mln zł.
Rzecznik PiS Rafał Bochenek poinformował, że Robert Telus i Rafał Romanowski, który gdy doszło do transakcji był sekretarzem stanu w ministerstwie, zostali zawieszeni w prawach członka partii. Sam Telus twierdzi, że nie wiedział o transakcji i sugeruje, że jej nagłośnienie może być formą „zemsty” za jego sprzeciw wobec umowy z Mercosur.
PRZECZYTAJ TEŻ: „Obywatele powinni wiedzieć”. Radny Krzysztof Kłak zapowiada stronę z dokumentami dotyczącymi CPAC
Sprawa z działką pod budowę CPK może być większa, niż afera wizowa
Prof. Siewierska-Chmaj zauważyła, że ta afera uderza w samą tożsamość elektoratu PiS.
– Wyborcy PiS, głównie ludzie ze wsi i małych miast, są wyjątkowo wyczuleni na sprawy ziemi i jej wartości. Bo choć mogą mieć problem z wyobrażeniem sobie takich kwot, kilkudziesięciu czy kilkuset mln zł, to jednak każdy z nich czuje tę wartość ziemi, ma jak Kargul i Pawlak wpisane to w DNA – powiedziała w rozmowie z Onetem.
Jak dodała, afera pojawiła się w wyjątkowo kłopotliwym momencie – tuż po kongresie PiS, na którym Jarosław Kaczyński oskarżał Donalda Tuska o niejasne interesy.
– Tej afery nie da się żadną narracją przykryć. Koszty dla partii mogą być potężne – zaznaczyła politolożka z Uniwersytetu Rzeszowskiego. – Ta sprawa może okazać się grubsza, niż afera wizowa. Tamta była trudniejsza do zrozumienia, a tu mamy wieś i ziemię, czyli samo jądro wartości PiS i wyborców tej partii. Dla których ten przewał uderza w same korzenie ich tożsamości.
Nawet szybka reakcja prezesa Kaczyńskiego może nie wystarczyć, co – jak przewiduje Anna Siewierska -wkrótce zobaczymy w sondażach.