
Nie będzie podwyżek podatku od nieruchomości, od środków transportowych i podwyżki pensji dla prezydenta Rzeszowa. – Na salę wdarł się populizm, a ulice trzeba oświetlić i szkoły ogrzać – komentowali proprezydenccy radni. – Restauracje, podróże… – ludzie to widzą argumentowała opozycja.
Spis treści:
Rada Miasta Rzeszowa rozpatrywała dziś trzy kluczowe dla mieszkańców uchwały – o podniesieniu podatków od nieruchomości i środków transportowych oraz o podwyżce pensji prezydenta Konrada Fijołka. Ostatecznie żadna z nich nie została przyjęta.
CZYTAJ TAKŻE: Sejmik województwa: dwie spółki na minusie i sprzeciw umowie UE-Mercosur
Jakie podwyżki i dla kogo?
Podatek od nieruchomości miał wzrosnąć o wskaźnik inflacji, a w przypadku budynków mieszkalnych – o 6 groszy za metr kwadratowy. Podatek od budowli, czyli miejsc wykorzystywanych przez przedsiębiorców, miał pozostać bez zmian – 2 procent wartości.
Podwyżka podatku od środków transportowych miała objąć jedynie pojazdy powyżej 3,5 tony – ciężarówki i autobusy, nie samochody osobowe.
Do porządku obrad trafił też projekt o podwyżce wynagrodzenia dla prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka. Miała ona wynieść 1 tys. złotych miesięcznie na tak zwaną rękę. Obecnie prezydent Rzeszowa zarabia 20 tys. złotych.
Dyskusja w mediach społecznościowych
Wszystkie trzy uchwały w mediach społecznościowych powiązał z sobą wiceprzewodniczący Rady Miasta Rzeszowa Jacek Strojny, z klubu Razem dla Rzeszowa.
– Podwyżka dla mnie, podwyżka dla was. Taki mamy klimat w Rzeszowie – pogoda wyżowa z możliwym oburzeniem – komentował radny.
Na wpis odpowiedziało Biuro Prasowe Urzędu Miasta, zarzucając Strojnemu manipulację. Wskazano, że ewentualna podwyżka dla prezydenta wynikałaby z rozporządzenia Rady Ministrów dotyczącego wynagrodzeń w samorządach.
– Dotyczy wszystkich marszałków, starostów, wójtów, burmistrzów, prezydentów w Polsce. Ostatnia zmiana wynagrodzenia Prezydenta Rzeszowa miała miejsce w listopadzie 2021 roku. Regulacja płacy to kwota średnio niespełna 1000 zł „na rękę” miesięcznie – wyliczano.
Dłuższych dyskusji nie było
Choć spodziewano się długich debat, dwie pierwsze uchwały odrzucono dość szybko. Skarbnik miasta przekonywał, że podwyżki byłyby niewielkim obciążeniem dla mieszkańców, a do budżetu wniosłyby m.in. 12 milionów złotych z podatku transportowego.
Wiceprzewodniczący Strojny argumentował jednak, że dla mieszkańców wniosek jest jasny – podwyższamy podatki do maksymalnych kwot i głosujemy podwyżkę pensji dla prezydenta.
– Nie będę cytował tego co usłyszałem od sąsiadów na ten temat. Będę przeciwko, bo my od półtora roku prosimy prezydenta aby podjął działania związane z racjonalizacją wydawania środków. Restauracje, podróże – tak zwana dyplomacja samorządowa – ludzie to widzą i wrzucają do jednego worka – argumentował.
CZYTAJ TAKŻE: Rzeszów rozliczył wyjazd do Japonii. Udział prezydenta i urzędników w Expo kosztował 83 tysiące złotych
To pozbawia budżet Rzeszowa dochodów
Radny PiS Piotr Kilar ostrzegał, że wyższe podatki skłonią przewoźników do rejestrowania pojazdów w sąsiednich gminach.
– To kolejne podwyższenie w trakcie bieżącej kadencji. Mam doświadczenie w logistyce i przemieszczanie działalności spółek transportowych pomiędzy gminami było i jest faktem. Obawiam się, że kolejne podwyższanie będzie skutkowało tym samym – mówił.
Prezydent Konrad Fiołek przekonywał, że analiza tego problemu powinna być głębsza i wpływ podatków na decyzje firm nie jest jednoznaczny. Według niego słabością tego sektora są rosnące koszty pracownicze, sytuacja gospodarcza, skacząca inflacja i przewozy tranzytowe z sąsiednimi państwami.
– Była próba akcji innych samorządów wobec Rzeszowa i namawiania firm do przenoszenia się. Nie zyskała ona znaczącej reakcji. Chciałbym abyśmy rozpatrując te wnioski brali pod uwagę względy dochodowe. Brak podatków to kilka milionów mniej w przyszłym roku i deficyt. To pozbawia nas dochodów – przekonywał prezydent.
Pensja prezydenta powinna być stała i niezależna od rady?
Wniosku o podwyżkę dla prezydenta bronił sekretarz miasta Marcin Stopa. Koronnym argumentem było to, że wynika ona ze zmiany Rozporządzenia Rady Ministrów.
Dodawał, że według niego kwestia pensji dla prezydenta nie powinna być zależna od decyzji rady. Jak mówił pensja powinna być stała, maksymalna – niezależnie od tego kto będzie prezydentem, a radni powinni głosować tylko ewentualne nagrody za wykonanie budżetu przez włodarza miasta.
– Tu mocno są podgrzewane emocje, a prezydent pracuje często dwadzieścia kilka godzin na dobę. Przypominam, że ostatnia waloryzacja pensji była w 2021 roku. Taka uchwała uniknęłaby niezręcznych sytuacji i populistycznego dyskutowania w mediach – mówił.
Rośnie zadłużenie Rzeszowa, pensja prezydenta nie musi
Radny klubu Razem dla Rzeszowa Michał Wróbel wypowiedź skarbnika skwitował, że jedynym argumentem na którym opiera się wniosek o podwyżkę, jest rozporządzenie prezesa Rady Ministrów, który nie nakazuje jednak aby każdorazowo ją podnosić.
– Oczom nie wierzę. Miesiąc temu podejmowaliśmy dyskusję o nieplanowanym zadłużeniu miasta i spadających dochodach. Pomijam kwestię największej liczby wiceprezydentów i kosztów jakie ten stan rzeczy powoduje. Teraz koszty mają być jeszcze większe, bo jaka jest na to odpowiedź prezydenta? – wniosek o podwyżkę – mówił.
Dodał, że według niego prezydent powinien ten wniosek mocniej umotywować – tak jak dokonuje tego „szary pracownik” składający takie podanie do pracodawcy. – Rozporządzenie ministra nie jest dla mnie stosownym argumentem – dodawał.
Wtórował mu klubowy kolega Jacek Strojny, który odnosząc się do wątków przedstawionych przez sekretarza stwierdził, że nie zgadza się na odbieranie radzie miasta kolejnych kompetencji czyli ustalania wysokości pensji prezydenta. Zgodził się jednak z tym, że pensje samorządowców, w porównaniu do biznesu są znacznie niższe a wręcz śmieszne.
– Powinno być kilkunastokrotnie wyższe ale czym innym biznes, a czym innym samorząd, który ma znaczenie wręcz misyjne – dodawał.
„Nie chodzi o podwyżkę, ale o Fijołka”
Przewodniczący kluby Rozwój Rzeszowa Witold Walawender przekonywał natomiast, że większość samorządów i tak wprowadzi zmiany wynikające z rozporządzenia.
– Wolałbym aby każdy się uderzył w piersi i powiedział, że nie chodzi o podwyżkę, ale o to że prezydentem jest Konrad Fijołek. Każde zwiększenie podatków budzi wątpliwości. Sami jednak wskazujecie co trzeba zrobić w mieście, ale na te cele trzeba mieć środki w budżecie. Wam przeszkadza, że prezydentem jest świetny gospodarz – grzmiał Walawender.
Radny Andrzej Dec dodał, że na kwestię dotyczącą wynagrodzenia dla prezydenta zawsze jest zły czas. Przypominał, że każdy z radnych dostaje co roku z „automatu” rewaloryzację pensji czy emerytury, a Fijołek od czterech lat jej nie dostał.
– Mam wrażenie, że zgoda byłaby tylko wtedy, jakby to się działo pod wasze dyktando. Wydawać by się mogło, że przejdzie to bez dyskusji bo – jak powiedział przewodniczący Strojny, wynagrodzenia w samorządach są śmieszne. Ale my oczywiście musimy marnować nasz czas – mówił.
Zwrócił się też do radnego Wróbla, aby ten porównał, ile miasto straci na nieuchwaleniu podwyżki podatków od nieruchomości, a ile na podwyżce dla Fijołka.
Przesądził jeden głos
– Wkradł się mocno populizm na naszą salę. Obawialiśmy się, że ten temat zdominuje naszą dyskusję. Nie będzie podwyższenia podatku ale ulice trzeba oświetlić, szkoły ogrzać, a inflacja będzie nas dotykała – komentował radny klubu KO Wojciech Jaślar.
Ostatecznie wiceprzewodniczący Jacek Strony na wniosek radnego PiS Waldemara Kotuli zakończył dyskusje na ten temat, mimo długiej kolejki chętnych i głosów sprzeciwu z sali.
O braku podwyżki pensji dla Konrada Fijołka zadecydował jeden głos, bo proprezydenccy radni nie mają już większości w radzie. Za zagłosowało 12 radnych z Rozwoju Rzeszowa i Koalicji Obywatelskiej, 13 było przeciwnych – z PiS i Razem dla Rzeszowa.
Masz jakiś ciekawy temat? Daj nam znać, np. mailem na re******@*******ow.pl. Jesteśmy też na Facebooku i Instagramie.