
Nigdy i nigdzie nie wypowiadałam się publicznie krytycznie na temat jakichkolwiek osób z Platformy i nigdy też tego nie uczynię. I proszę koleżanki i kolegów, żeby tak samo do tego podchodzili – komentuje w rozmowie z nami ostatnie doniesienia medialne Teresa Kubas-Kul, wojewoda podkarpacka.
Spis treści:
Pani wojewodo, jak ocenia Pani decyzję pana marszałka Władysława Ortyla dotyczącą finansowania kongresu konserwatystów CPAC Poland w Jasionce, na który z budżetu województwa wydano 1 mln 200 tysięcy złotych? Czy uważa Pani, że to była słuszna decyzja?
– Musimy pamiętać o jednej rzeczy, że samorządy samodzielnie realizują określone zadania i odpowiadają za ich wykonanie. Mamy do czynienia z województwem rządowo-samorządowym, gdzie z jednej strony jest samorząd województwa, a z drugiej administracja rządowa, której przedstawicielem jest zawsze wojewoda.
Samorząd województwa realizuje swoje zadania w oparciu o zapisy uchwały budżetowej, na podstawie której decyzje podejmują dwa organy. Jeden organ stanowiący, czyli sejmik – na etapie kiedy uchwala budżet i w trakcie roku, kiedy dokonuje różnych zmian uchwały budżetowej. Natomiast drugi – zarząd jest odpowiedzialny za realizację zadania i za wykonanie uchwały budżetowej.
Są też instytucje kontrolne – w zakresie realizacji uchwały budżetowej jest to Regionalne Izba Obrachunkowa, a oceną wydatkowania środków finansowych zajmuje się z jednej strony sejmik województwa, a z drugiej strony takie uprawnienia ma również NIK.
Ale jest też drugi aspekt, czyli wydatkowanie środków w wysokości 1 miliona 200 tysięcy złotych na organizację imprezy. W mojej ocenie organizacja tego typu imprezy przed wyborami i zaproszenie na nią kandydata na urząd prezydenta była bardzo złą decyzją. To jest moja ocena polityczna.
Jeżeli są natomiast jakieś nieprawidłowości w tym obszarze, to sprawozdanie finansowe powinna ocenić przede wszystkim Państwowa Komisja Wyborcza i wziąć pod uwagę takie sprawy. Czy wystąpiło naruszenie przepisów prawa w tym zakresie – to powinny ocenić: sejmik, RIO, prokuratura, czy też Najwyższa Izba Kontroli. Wojewoda nie ma uprawnień, żeby kontrolować celowość wydatkowania środków na realizację zadań własnych przez jakikolwiek samorząd.
Natomiast moja ocena tej sytuacji jest taka, że przed wyborami nie należało tego robić.
POLECAMY: Milion złotych na CPAC podkarpacki samorząd wydał bez przetargu! Bo… było mało czasu
Każdy radny ma uprawnienia kontrolne, zachęcam do takich działań
Czy jeśli byłaby Pani teraz radną sejmiku województwa, to zachowałaby się Pani tak jak pan radny Krzysztof Kłak i zgłosiłaby Pani tę sprawę do prokuratury, NIK-u czy RIO?
– Każdy radny jest osobą publiczną i jako osoba publiczna, a zwłaszcza jako przewodniczący komisji rewizyjnej ma takie prawo, a wręcz ma obowiązek złożyć doniesienie do organów, które mają uprawnienia kontrolne w tym zakresie, aby zbadać sprawę – nie przesądzając, czy nastąpiło naruszenie przepisów prawa, czy też takiego naruszenia nie było.
Instytucje, które mają uprawnienia, prowadząc taką kontrolę sprawdzają, czy te wydatki zostały poniesione zgodnie z prawem, czy też to prawo zostało naruszone i podejmą odpowiednią decyzję.
Czyli rozumiem, że jeżeli byłaby Pani radną, to też Pani poparłaby ten wniosek?
– Ja nie jestem obecnie radną i dlatego też nie muszę podejmować decyzji w zakresie, co bym zrobiła, gdybym była radną sejmiku.
Natomiast chcę jasno powiedzieć, że radni sejmiku mają bardzo duże kompetencje kontrolne i zachęcam do korzystania z nich. Mogą prosić i żądać dokumentów, mogą kontrolować każdy z dokumentów – nie tylko jako komisja rewizyjna. Każdy radny ma uprawnienia kontrolne i bardzo zachęcam do takich działań. Gdybym była radną sejmiku, wiedziałabym, co powinnam robić.

Teresa Kubas-Hul: Wojewoda jest przedstawicielem rządu w terenie
Z marszałkiem Ortylem zna się Pani od lat. Czy patrzy pani zdroworozsądkowo na tę sytuację i potrafi Pani również go skrytykować, jeżeli coś się złego dzieje? W rozmowach z niektórymi politykami słyszę, że zarzucają Pani, że jako wojewoda zbyt mocno promuje Pani polityków PiS, że się zbyt często spotyka z panem marszałkiem – między innymi na różnych na wyjazdach. Mówią, że nawet pani wojewoda Leniart z PiS tak mocno go nie promowała.
– To jest tak, że jak już na samym początku powiedziałam – mamy województwo samorządowo-rządowe. Samorząd województwa na zewnątrz reprezentuje marszałek województwa. Wojewoda jest natomiast przedstawicielem rządu w terenie i właśnie rząd reprezentuje podczas różnego rodzaju uroczystości.
Są to między innymi wydarzenia patriotyczne, uroczystości religijne organizowane przez różnego rodzaju grupy wyznaniowe, obchody jubileuszowe. Są również pielgrzymki na stałe wpisane w kulturę nie tylko Podkarpacia, ale całej Polski.
PRZECZYTAJ TEŻ: Teresa Kubas-Hul milczy. Politycy PO nie kryją zażenowania i mówią o… przyjaźni z Władysławem Ortylem
Ja, jako wojewoda, otrzymuję setki różnego rodzaju zaproszeń do uczestnictwa w tego typu uroczystościach. Tak samo marszałek województwa otrzymuje szereg zaproszeń. W moim imieniu biorą w nich też udział wicewojewodowie czy dyrektorzy wydziałów, a tam, gdzie nie jesteśmy w stanie pojechać, to za każdym razem kierujemy list.
Są również uroczystości patriotyczne – oficjalne, gdzie jesteśmy współorganizatorami – chociażby z okazji uchwalenia Konstytucji 3 Maja, z okazji 11 listopada, czyli Święta Niepodległości, uroczystości z okazji Święta Wojska Polskiego lub coroczne uroczystości organizowane przez policję, wojsko czy straż pożarną. I razem z marszałkiem uczestniczymy w nich. To wynika z określonych zasad precedencji (od redakcji: zasady ustalane w zależności od rangi i stanowiska) i w tych najważniejszych uroczystościach staramy się zawsze uczestniczyć.
Zdarza się, że z różnych powodów mnie nie ma i rząd reprezentuje wicewojewoda, tak samo jest u marszałka. Poza tym wyjazdy na tego typu wydarzenia są też okazją ku temu, żeby z jednej strony oczywiście opowiedzieć o działaniach rządu, a z drugiej, żeby poznać problemy mieszkańców.
Takim klasycznym przykładem podnoszonym w mediach jest mój wyjazd do Kąkolówki, który odbył się jednak na prośbę mieszkańców. Przyjechaliśmy tam dość późno, wracając z innych uroczystości. Zatrzymałam się na miejscu dlatego, że mieszkańcy mają problem z osuwiskiem. Pokłosiem tej wizyty jest to, że wybieramy się tam razem z panem starostą, aby ten problem rozwiązać i pozyskać środki finansowe na przebudowę drogi powiatowej oraz zabezpieczenie osuwiska. To tylko taki przykład z ostatnich dni.
Ale po raz pierwszy spotkałam się z tym, że ktoś krytykuje inną osobę z tego powodu, że bardzo dużo pracuje. Moja praca zaczyna się dokładnie i zawsze o godzinie 7:20, a kończy często o 22.
Tegoroczny budżet wojewody to kwota powyżej 3,5 miliarda złotych a to jeszcze nie koniec, bo mamy przecież sierpień i dopiero zobaczymy jaką kwotą zamknie się budżet. Dodatkowo jesteśmy postrzegani jako jedno z województw, które najlepiej, najszybciej, najsprawniej realizuje zadania, więc podnoszenie takiego argumentu, że pracuję więcej niż 8 godzin to absurd.
Jeżeli ktoś się decyduje być wojewodą, to podejmuje się wyzwania – służby. Dużo osób do mnie dzwoni i prosi o to, żebym się nie zmieniała pod wpływem jednego artykułu. Mówię wszystkim, że się nie zmienię. Będę jeździć, a staram się jeździć po całym województwie.
Gdybym chciała promować swoją osobę to byłabym w Rzeszowie i w okolicach Rzeszowa. Właściwie nie ma takiego powiatu na terenie województwa, którego bym nie odwiedziła.
ZOBACZ TEŻ: Władysław Kosiniak-Kamysz ogłasza w Rzeszowie WIN – strategię zwycięstwa
My z marszałkiem politycznie bardzo się różnimy
A jest w większości pisowskie…
– To mieszkańcy w wyborach demokratycznych wybrali wójtów, burmistrzów, prezydentów czy też radnych sejmiku. Mieszkańcy zdecydowali. Wybrali takich radnych, a ci radni wybrali zarząd województwa i dlatego też w sprawach związanych z rozwojem i realizacją inwestycji współpracuję i będę współpracować z marszałkiem.
Przykładem jest osuwisko na drodze wojewódzkiej w okolicach Cisnej. Właśnie podpisujemy kolejną umowę o dofinansowanie tego zadania. Ta sprawa przez lata nie była rozwiązana, bo do tej pory były realizowane zadania osuwiskowe w cyklu jednorocznym. A to jest zbyt duża i poważna inwestycja, żeby ją zrealizować w cyklu jednorocznym, więc podjęłam się rozmów z ministrem spraw wewnętrznych i administracji po to, żeby otrzymać zgodę na realizację wieloletniej inwestycji. Mamy zgodę i umowa będzie podpisywana.
My z marszałkiem politycznie bardzo się różnimy. Będąc w przeszłości radną, dawałam dowody tego, jak bardzo politycznie się różnimy. Ważne jest to, żeby przygotowywać się do sesji, czytać materiały i dyskutować, ale merytorycznie dyskutować – również krytykując.
Mówi Pani, że praca wojewody to służba. Ale pamiętajmy, że Polska jest państwem świeckim i jednym z zarzutów, które znalazły się w artykule Gazety Wyborczej było to, że zawierzyła Pani na kolanach województwo podkarpackie Matce Boskiej. Czy jako wojewoda uważa Pani, że słusznie zrobiła? W naszym województwie mieszkają osoby różnych wyznań, wierzące i niewierzące. Ich Pani również reprezentowała. Czy zdecydowałaby się Pani zrobić to jeszcze raz?
– Będąc wojewodą, czy będąc marszałkiem reprezentujemy mieszkańców całego województwa. Reprezentujemy tych wierzących i tych niewierzących. Uczestniczymy w różnego rodzaju uroczystościach organizowanych przez środowiska rzymskokatolickie, grekokatolickie, prawosławne czy wyznania żydowskiego.
Ostatnio uczestniczyłam też w Łemkowskiej Watrze, poza naszym województwem. Ale ze względu na to, że bardzo dużo Łemków mieszka w naszym regionie, to obiecałam tej narodowości, że się tam zjawię i wręczę odznaczenie państwowe jednemu działaczowi.
Wracając do pielgrzymki samorządowej w Lubaczowie, to jest ona organizowana od szesnastu lat i za każdym razem, co roku, w tej pielgrzymce uczestniczy przedstawiciel administracji rządowej. Pierwszą osobą, która w niej uczestniczyła była pani wojewoda Małgorzata Chomycz-Śmigielska, również z PO.
W tym roku pielgrzymka była szczególna, dlatego że były wnoszone relikwie błogosławionej rodziny Ulmów. Podczas tego typu uroczystości jest też odmawiana modlitwa w intencji samorządów i przedstawiciele różnych organizacji samorządowych podczas modlitwy klęczą. Po modlitwie położyliśmy bukiety kwiatów pod relikwiami błogosławionej rodziny Ulmów.
Ja nic złego w tym nie widzę. Gdybym miała postąpić tak jeszcze raz, to postąpiłabym dokładnie tak samo.
Osoby, które nas oceniają, też powinny uszanować to, że uczestniczę w uroczystościach kościelnych kościoła rzymskokatolickiego, prawosławnego, grekokatolickiego, czy też w uroczystościach innych grup wyznaniowych. Wiele jest też uroczystości ekumenicznych. Na uroczystościach państwowych są kapelani różnych wyznań i nikomu to nie przeszkadza.

Teresa Kubas-Hul: Nie planuję przejąć władzy w Platformie na Podkarpaciu
Czy w związku z publikacją w Gazecie Wyborczej została Pani wezwana na dywanik do ministerstwa? Czy to była raczej inna wizyta?
– (śmiech) Absolutnie nie. Była to narada wojewodów. Jesteśmy zapraszani cyklicznie na różnego rodzaju spotkania. Za każdym razem, kiedy jadę na taką naradę wojewodów, to spotykam się i umawiam z różnymi ministrami po to, żeby omawiać tematy czy problemy, które występują na Podkarpaciu. A ja chcę pozyskać dodatkowe środki finansowe na realizację różnego rodzaju zadań i dlatego też uczestniczyłam w naradzie i spotkałam się z panem ministrem.
Zresztą pan minister cały czas i często publicznie podkreśla, że bardzo dobrze ocenia moją pracę i moją współpracę z ministerstwem.
Czy planuje Pani start w wyborach parlamentarnych albo europarlamentarnych?
– Nie.
A czy planuje Pani przejąć władzę w Platformie Obywatelskiej na Podkarpaciu?
– Nie. Mam naprawdę bardzo dużo zadań do zrealizowania, a jak się podejmuję realizacji jakichkolwiek zadań, to robię to od początku do końca.
Jest wiele bardzo dobrych osób w Platformie, które – jestem przekonana – są w stanie poprowadzić ją i przyciągnąć do niej nowe osoby. Bo chodzi też o to, żeby nowe osoby przychodziły, żeby partia się rozwijała.
Ale musimy też ciężko pracować w terenie, bo tylko wtedy – jeżeli wszyscy będziemy spotykać się z ludźmi i rozmawiać – jest szansa na to, że przekonamy ich do siebie.
Jeżeli nie będziemy jeździć po regionie i nie będziemy reagować na zaproszenia, tylko będziemy się zamykać w swoim obszarze i uznawać, że dany wójt burmistrz czy prezydent, który startował ze swojego komitetu wyborczego ma poglądy zbliżone do PiS-u – to w jaki sposób chcemy pozyskać naszych wyborców?
Należy rozmawiać i przekonywać. Ja jestem zwolennikiem ciężkiej pracy w terenie, rozmów i spotkań z mieszkańcami.
Jestem członkiem Platformy, więc będę miała prawo wyboru szefa partii w regionie. Chcę, żeby to była osoba, której naprawdę na sercu leży dobro Platformy Obywatelskiej.
PRZECZYTAJ TEŻ: Politycy KO o kampanii prezydenckiej: PiS powtarzał swoje kłamstwa jak mantrę
Rozmowa z ludźmi przynosi efekty. Tego zabrakło
Czyli można powiedzieć, że zgadza się Pani ze słowami europosłanki Elżbiety Łukacijewskiej, która mocno skrytykowała po wyborach działania kampanijne, przekonując, że Platforma nie pokazywała się w terenie i między innymi to było przyczyną przegranej?
– Jest mi to niezręcznie oceniać, bo byłam szefem kampanii wyborczej w wyborach parlamentarnych w 2023 roku. Wtedy bardzo ciężko pracowaliśmy i byliśmy widoczni w terenie.
Natomiast kampania prezydencka – ta ostatnia, była zdecydowanie inną kampanią. Były takie momenty, kiedy członkowie Platformy byli w terenie, ale były też takie – i to była duża część tego okresu wyborczego, gdzie tych osób nie było w terenie. A wywieszanie samych banerów, billboardów nie daje efektów.
Rozmowa z ludźmi przynosi efekty i tego zabrakło – spotkań i rozmów z ludźmi. Ja na tyle, na ile czas mi pozwalał, starałam się też włączyć w kampanię i rozmawiać z ludźmi na ten temat.
Ale tak jak powiedziałam – do tego musi być duży zespół ludzi, którzy pomału zmienialiby postrzeganie Platformy na Podkarpaciu.
Te ostatnie kłótnie, które są w Platformie i wychodzą na wierzch, też nie służą wizerunkowi.
– Jestem w Platformie od samego początku, od kiedy partia powstała. Byłam już wtedy, kiedy był to tylko ruch obywatelski. Uznaję taką zasadę – my możemy się różnić wewnątrz, możemy mieć inne zdanie w rożnych sprawach, ale te rozmowy powinny być wewnątrz, a nie na zewnątrz.
Dlatego też nigdy i nigdzie nie wypowiadałam się publicznie krytycznie na temat jakichkolwiek osób z Platformy i nigdy też tego nie uczynię. I proszę koleżanki i kolegów, żeby tak samo do tego podchodzili, bo tylko i wyłącznie wtedy możemy przekonać do siebie mieszkańców – swoją ciężką pracą, swoją postawą i efektami.
Pamiętajmy jednak, że samo spotykanie się, rozmawianie i składanie obietnic bez ich realizacji też nie przynosi efektu. To według mnie jest jeszcze gorsze. Dlatego też, kiedy jeżdżę na spotkania z mieszkańcami, wsłuchuję się w ich problemy. Tak, jak jest w przypadku Kąkolówki. A kiedy wracam do urzędu, to analizuję sprawę, sprawdzam na jakim jest etapie i jakie są możliwości pomocy.
Dla mnie nie ma znaczenia, że starosta nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej – jest samorządowcem, który został wybrany przez radnych, a radnych wybrali mieszkańcy. No i czy można mi zarzucić, że współpracuję z marszałkiem po to, żeby przebudować drogę, jak w Cisnej, żeby korzystali z niej nie tylko mieszkańcy, ale i turyści?

W sprawie KPO nie używajmy słowa „afera”
Pani wojewodo, to ostatnie pytanie – afera KPO i zaangażowanie w nią Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. W tych sprawach, jako była wiceprezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, ma Pani ogromne doświadczenie.
– Proszę, abyśmy nie używali słowa „afera”. Musimy pamiętać, że środki, które zostały przyznane dla Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy, przez długi czas były zablokowane w Komisji Europejskiej. Z jakich powodów? Były naruszone zasady praworządności i straciliśmy dwa lata.
Pan premier powiedział jasno, że pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje, ponosi Prawo i Sprawiedliwość i w pełni się z tymi słowami identyfikuję. Został skrócony czas realizacji tego programu, co jednak nie usprawiedliwia w żaden sposób osób, które pracują w różnego rodzaju instytucjach i które są odpowiedzialne za wdrożenie tego programu.
POLECAMY: W sprawie KPO PiS oskarża rząd, a RARR kontrolowana jest przez… PiS
Pan premier zapowiedział bardzo szczegółowe kontrole i te kontrole już trwają w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i u operatorów.
Nie jest prawdą – jak słyszymy w przestrzeni publicznej – że Rzeszowska Agencja Rozwoju Regionalnego rozdziela środki na terenie pięciu województw. Nie – to jest konsorcjum, partnerstwo pięciu podmiotów. I teraz każdy z tych partnerów ma przypisane swoje województwo. RARR przyjmuje i ocenia wnioski na terenie województwa podkarpackiego.
Każda z osób, która ocenia wnioski podpisuje oświadczenia o bezstronności, o braku powiązań z podmiotami. Podpisuje to pod odpowiedzialnością karną. Dlatego też te wszystkie kontrole potwierdzą, czy były nieprawidłowości, czy środki zostały przyznane w sposób niezgodny z obowiązującymi przepisami prawa czy też nie.
Dla mnie wrzucanie wszystkich przedsiębiorców to jednego worka jest bardzo niesprawiedliwe. Dlatego, że to przede wszystkim przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy, wypracowują produkt krajowy brutto.
Wiemy, że ta branża miała naprawdę duże problemy podczas pandemii covid-19. Nie wiemy natomiast, czy za jakiś czas nie będzie jakiegoś innego nadzwyczajnego zdarzenia, gdzie tego typu firmy zostaną znowu wyłączone, zawieszone czy chwilowo zamknięte. Dlatego nie widzę nic złego w szukaniu sobie drugiej drogi, czyli dywersyfikacji swoich źródeł przychodów.
Oczywiście jestem za tym, żeby zweryfikować każdą złotówkę. Zresztą ta weryfikacja jest podwójna, bo pierwszy raz jest na etapie, kiedy wniosek jest rozpatrywany. Potem odrębna grupa osób kontroluje przedsiębiorcę – płatność, faktury, wydatki, jedzie na miejsce i sprawdza, czy sprzęt, który został kupiony, to jest sprzęt, który służy do tego, żeby świadczyć daną usługę. Czy jest wykorzystywany do celów prowadzenia działalności gospodarczej w obszarze, w którym został wskazany we wniosku o dofinansowanie. Jeśli są nieprawidłowości, to przedsiębiorca te środki będzie musiał zwrócić z odsetkami. Te kontrole są naprawdę restrykcyjne.
Jestem za tym, aby bardzo dokładnie to zweryfikować, ale ważyć słowa, które są wypowiadane w tym obszarze, bo naprawdę możemy bardzo dużą szkodę zrobić przedsiębiorcom.
Tworzymy nowy rzeszowski portal miejski. Jest coś o czym powinniśmy napisać? Daj nam znać na re******@*******ow.pl, albo przez nasze media społecznościowe. Jesteśmy na Fecebooku i Instagramie.
Jeden komentarz
Takiej wojewody jeszcze nie było na Podkarpaciu, aktywna, ściąga kasę dla regonu, wszędzie jest i co najważniejsze ma szacunek do każdego nie ważne czy z PiS, PO, Konfy czy czegoś innego.