
3,5 tysiąca mandatów wystawili w tym roku w Rzeszowie strażnicy miejscy. – Bardziej rygorystycznie podochodzimy do kierowców łamiących przepisy i parkujących w niedozwolonych miejscach w centrum miasta – mówi Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
Spis treści:
W marcu Urząd Miasta Rzeszowa zlikwidował miejsca parkingowe na alei Pod Kasztanami, a w listopadzie ub. roku zamknął dla ruchu samochodowego ul. Matejki.
Te działania zostały podjęte na wniosek prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka, który chce ograniczyć ruch samochodowy w „sercu miasta” i zapowiada, że strefa wyłączona z ruchu samochodowego sukcesywnie będzie się powiększać.

Śródmieście jak jeden wielki parking
Mimo prób ograniczenia wjazdu samochodów do centrum Rzeszowa, Śródmieście wciąż wygląda jak jeden wielki parking – aleja Pod Kasztanami wciąż jest zastawiona samochodami, a ulica Matejki nadal jest traktowana przez kierowców jako skrót.
– Straż Miejska działa jednak bardzo intensywnie – zapewnia Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Miasta Rzeszowa.
Sypią się mandaty w centrum Rzeszowa
Rzeczywiście, od kilku tygodni w centrum Rzeszowa częściej można się natknąć na patrole Straży Miejskiej. Najwięcej jest ich właśnie w Śródmieściu – w okolicach zamku i rzeszowskiego rynku.
ZOBACZ TEŻ: Radni chcą ułatwień dla kierowców. Proponują dwie zawrotki w okolicach Rynku
– Aleja Pod Kasztanami to bardzo szczególne miejsce, w którym nie ma już miejsc parkingowych. Tylko do końca kwietnia Straż Miejska kontrolowała ją dwadzieścia razy. Wystawiono szesnaście mandatów karnych i skierowano dwa wnioski do sądu – wylicza urzędnik.
Aleja pod Kasztanami kusi jednak kierowców. Często się więc zdarza, że ci, którzy uparcie tam parkują, swoich samochodów muszą później szukać na policyjnych parkingach.
– W sumie, w tym roku, strażnicy wystawili 3,5 tysiąca mandatów, bo od pewnego czasu bardziej rygorystycznie podchodzimy do kwestii nielegalnego parkowania w Śródmieściu. Dlatego znacznie zwiększyła się liczba mandatów, a w skrajnych przypadkach liczba odholowań – dodaje Artur Gernand.

Pouczenia w wyjątkowych przypadkach
Wielu kierowców wciąż jeździ raczej na pamięć, na przykład przez ulicę Matejki lub parkuje samochody nielegalnie w centrum, poza strefą – na trawnikach czy pomiędzy blokami.
Spotkani przez nas przy rynku strażnicy potwierdzają, że obecnie rzadko kiedy decydują się na pouczanie kierowców. Jak mówią – częściej wystawiają mandaty, a pouczenia są przez nich dawane tylko w wyjątkowych przypadkach.
A Wy co myślicie na ten temat? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach na stronie albo na naszym Facebooku.