
Kampania rzeszowskich aktywistów „Rzeszów Stolica Samochodozy” ruszyła z humorem, ironią, ale też i ze sporą dawką miejskiej frustracji. Punktują chaos parkingowy i dominację samochodów w przestrzeni publicznej.
Spis treści:
Rzeszów znów trafia na pocztówki. Tym razem jednak nie te z urokliwym rynkiem i słońcem zachodzącym nad rzeszowskim zamkiem.
Strefa Działań Miejskich oraz Stacja Rzeszów Dziki rozpoczęły kampanię pod przewrotnym hasłem „Rzeszów Stolica Samochodozy”, zwracając uwagę na problem, który mieszkańcy znają aż za dobrze: samochody, które od lat rządzą w centrum miasta.
Akcja ma pokazać, jak wygląda codzienność w śródmieściu, gdzie przestrzeń dla pieszych coraz częściej ustępuje miejsca czterem kółkom. Aktywiści dokumentują niekontrolowane parkowanie – także w reprezentacyjnych i historycznych lokalizacjach miasta oraz zachęcają mieszkańców do wysyłania serii pocztówek do władz miasta, radnych, instytucji oraz mediów.
CZYTAJ TAKŻE: Są plany na nowe parkingi w Rzeszowie. Powstaną, ale nie tak szybko
Niech nie udają, że problemu nie ma
To odpowiedź na, jak mówią, wyidealizowany obraz Rzeszowa prezentowany w oficjalnych materiałach promocyjnych. Zamiast folderowej wizji nowoczesnej metropolii, na kartkach widać miasto „zastawione samochodami” – bardzo często tam, gdzie auta w ogóle nie powinny się pojawiać.
– Te pocztówki powstały po to, aby pokazać prawdziwy obraz miasta. Tego nie zobaczycie w miejskich folderach ani w mediach społecznościowych prowadzonych przez ratusz. Wysyłamy te pocztówki do władz miasta, dziennikarzy, ministerstw, to do miejskich radnych. Ale wy możecie zrobić to samo. Im więcej osób wyśle te pocztówki, tym trudniej będzie udawać, że problemu nie ma – mówi jedne z członków kolektywu Bartłomiej Kwasek.
Jak podkreślają, władze Rzeszowa często opowiadają o nowoczesnym, pięknym i zrównoważonym mieście. Ich zdaniem rzeczywistość wygląda jednak inaczej.
– Tymczasem my pokazujemy Rzeszów taki jaki jest naprawdę – stolicę samochodozy, gdzie nawet zabytkowe aleje, place i deptaki są całkowicie zestawione samochodami – dodają aktywiści.
ZOBACZ TEŻ: Dawid Domański, Nowy Wspaniały Rzeszów: Duch Tadeusza Ferenca dalej panuje nad tym miastem
Chodzi o dyskusje i zmianę podejścia
Kampania ma być punktem wyjścia do szerszej dyskusji o jakości przestrzeni publicznej i realnej realizacji idei zrównoważonego rozwoju. Do akcji mogą dołączyć także mieszkańcy – wystarczy skontaktować się z aktywistami i wysłać własną kartkę (st********************@***il.com).
W całej inicjatywie nie brakuje ironii i humoru, które celnie podsumowują parkingową codzienność miasta. Finał kampanii spina żartobliwa rymowanka, dobrze znana wielu kierowcom:
„Mam przepustkę w strefie B. Zaparkuję sobie w C. Pan strażnik już to wie, a więc oko on przymknie.”

Aleja Pod Kasztanami nadal zastawiona samochodami
Centrum Rzeszowa od lat tonie w samochodach, a podejmowane przez miasto działania, jak pokazuje praktyka – nie zmieniają ani o cal tej rzeczywistości. Dobrym przykładem jest tu aleja Pod Kasztanami, jedna z najpiękniejszych i najbardziej reprezentacyjnych przestrzeni w mieście.
W marcu tego roku miasto zdecydowało się zlikwidować tam prowizoryczne miejsca parkingowe. Pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej usunęli ażurowe, betonowe płyty ułożone wzdłuż zamkowej fosy, na których kierowcy od lat parkowali swoje auta. Dla wielu mieszkańców był to sygnał, że władze wreszcie chcą odzyskać tę przestrzeń dla pieszych.
Szybko okazało się jednak, że był to gest bardziej symboliczny niż realna zmiana. Aleja Pod Kasztanami – poza weekendami, nadal każdego dnia zastawiana jest samochodami, również w miejscach, gdzie płyty zostały usunięte. Mieszkańcy, którzy liczyli na wprowadzenie całkowitego zakazu wjazdu na aleję, musieli obejść się smakiem.

Straż Miejska bezradna
Nie przynoszą efektów także zapowiadane przez miasto wzmożone patrole Straży Miejskiej. Choć strażnicy otrzymali wytyczne, by surowiej reagować na łamanie przepisów, chodniki w ścisłym centrum wciąż pełnią funkcję nieformalnych parkingów. Dla pieszych niewiele się zmieniło.
Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek zapowiadał również rozszerzenie strefy zakazu ruchu w śródmieściu. Faktycznie, dla samochodów zamknięta została m.in. ulica Matejki. Na tym jednak działania władz miasta się zakończyły, a problem parkowania pozostał nierozwiązany.
A co Ty myślisz na ten temat? Podziel się swoją opinią w komentarzu pod tekstem albo na naszym Facebooku.

4 komentarze
Mam przepustkę w strefie B,
zaparkuję sobie w C.
Już pan strażnik widzi mnie,
ale ma to wszystko w D
i pomyśli sobie „Eee”,
a przechodzień burknie: „Fe.
To jest jedno wielkie gie”.
Ja postuluję zmianę nazwy Pomnika Czynu Rewolucyjnego na Pomnik Fijołka, bo to taka Wielka C. Rządzenie tym miastem go przerasta. A zaprowadzenie porządku na ulicach jest dziecinnie proste, nie trzeba koła odkrywać na nowo tylko popatrzeć jak robią to inne europejskie miasta. No, ale jeśli miałoby być to za trudne dla Fijołka to w gratisie podpowiadam: kupić 2 lawety miejskie, wydzielić parking na odholowane auta, oddelegować 2 załogi Straży Miejskiej i jazda od rana do wieczora. Gwarantuję, że miesiąc, maksymalnie dwa i i chodniki nie będą zastawiane autami, trawniki nie będą rozjeżdżane, MPK będzie miało nowych klientów i będzie bardziej cywilizowanie. Bo jak taki delikwent zapłaci pare stówek za odholowanie, plus mandat za złe parkowanie plus opłatę za każdy dzień postoju auta na parkingu dla odholowanych to następnym razem nie zaparkuje tam gdzie nie wolno. Ale musi być nieuchronność kary, bo niestety Polak musi być trzymany za mordę. Smutne, ale prawdziwe.
Przykre, prawdziwe oblicze centrum Rzeszowa, zajeżdżane przez święte samochody
W tym mieście nie da się zrobić ładnego zdjęcia, w każdym miejscu w kadrze puszka na kółkach 🫣