
Kakao. Magiczny napój przywodzący na myśl wspomnienia z dzieciństwa. Warto przyjrzeć się mu bliżej, bo za tą niepozorną nazwą kryje się coś znacznie więcej. Nie jest tylko „proszkiem do mleka”, ale rośliną o bogatym wnętrzu i długiej kulturze spożywania.
Spis treści:
Jeszcze widzimy siebie w puchowej kurtce, z czerwonymi policzkami, kiedy w czasie ferii, po godzinach spędzonych na lepieniu bałwanów czy zjeżdżaniu na sankach wracaliśmy do domu. Marznięcie miało sens tylko wtedy, gdy finałem była para unosząca się znad gorącego kubka.
Kakao rozgrzewało. Osładzało świat. Sprawiało, że ferie stawały się opowieścią.
A potem staliśmy się dorośli i jakoś tak naturalnie przestaliśmy po nie sięgać. Na półkach pojawiły się kuszące gorące czekolady, a zamiast kakao w dłoniach pojawiła się kawa, herbata, czasem sezonowy grzaniec lub inne „napoje zarezerwowane dla dorosłych”.
Kakao trafiło na półkę rzeczy dziecięcych. Jako przypomnienie beztroskich czasów, a nie jako realny wybór.

Coś więcej niż smak dzieciństwa
Ale czy naprawdę na tym powinniśmy poprzestać? Czy historia kakao kończy się na wspomnieniu kuchni babci i szkolnych przerw?
Warto przyjrzeć się mu bliżej, bo za tą niepozorną nazwą kryje się coś znacznie więcej niż smak dzieciństwa. Kakao jest rośliną niezwykle bogatą w składniki, o których współczesna dietetyka mówi z szacunkiem.
POLECAMY: Jesienne dietetyczne „must have”. Czas na nowy zestaw produktów
Zawiera witaminy z grupy B, witaminę E i cholinę. Wśród minerałów znajdziemy magnez, żelazo, potas, cynk, fosfor, miedź czy mangan. Oprócz tego, naturalnie występują w nim polifenole i flawonoidy, kojarzone z właściwościami antyoksydacyjnymi, błonnik oraz związki wpływające na samopoczucie, takie jak teobromina czy tryptofan.
Nie jest więc tylko „proszkiem do mleka”. Jest rośliną o bogatym wnętrzu i długiej kulturze spożywania, która znacznie wykracza poza domową kuchnię.

Majowie, Olmekowie, Aztekowie i kakao
I tutaj zaczyna się kolejna, zdecydowanie mniej oczywista część tej historii.
CZYTAJ TAKŻE: Dynia – słoneczna królowa jesieni. Dlaczego warto po nią sięgnąć?
Ostatnio coraz częściej słyszymy o tzw. ceremoniach kakao. Nie są to spotkania kulinarne ani degustacje. Choć owszem – pije się tam kakao. Jednak tradycja tych ceremonii ma dużo głębsze korzenie, sięgające Majów, Olmeków i Azteków. Dla nich kakao nie było deserem ani dodatkiem do ciasta. Było świętym napojem. Narzędziem kontaktu z duchowością, symbolem więzi, miłości i transformacji.
Majowie nazywali kakao napojem bogów i podawali podczas rytuałów przejścia, ślubów czy koronacji. Wierzono, że otwiera serce i zbliża do tego, co boskie. Aztekowie widzieli w nim eliksir witalności i siły wojownika. Wtedy było gorzkie, aromatyczne, bardzo stężone – dalekie od dzisiejszych słodkich wersji.
Mówiono, że wzmacnia ciało, podnosi energię i przygotowuje duszę do podróży w głąb siebie. Dla dawnych ludów było narzędziem introspekcji, medytacji i pojednania.

Nie tylko dla dzieci
To dlatego współczesne ceremonie kakao, tak silnie czerpią z tamtej tradycji. Nie chodzi w nich o smak, lecz o doświadczenie. O zatrzymanie, otwarcie się na emocje, wspólnotę i obecność. O to, by napój znów stał się symbolem – jak kiedyś.
Wbrew pozorom kakao nigdy nie było napojem dziecięcym. To raczej my daliśmy mu dziecięcą etykietę. A ono od tysięcy lat ma swoją dojrzałą, poważną, rytualną historię.
Może więc nie powinniśmy przechodzić obok niego obojętnie. Bo kakao, to nie tylko smak przeszłości. To także roślina tradycji, spotkań, wspólnoty i kontaktu z sobą samym. Może warto je odkurzyć. A potem zaparzyć nie po to, by się rozgrzać, ale żeby o czymś sobie przypomnieć.
Że dorosłość też może mieć swój kubek magii.
Maszy pytania albo pomysł na kolejny „dietetyczny” artykuł? Zostaw komentarz, napisz maila na re******@*******ow.pl, albo skontaktuj się z nami na Facebooku.