
– Jestem matką tego 16-latka, który był przedstawiony jako nożownik. Chciałabym zaznaczyć, że syn był ofiarą w tym zdarzeniu. Został pobity i w trakcie tego zdarzenia się bronił – mówi matka chłopaka, którego w tydzień po nocnej bójce w centrum Rzeszowa zatrzymała policja.
Spis treści:
Do głośnego incydentu z udziałem 16-letniego chłopaka i 24-latka doszło 31 października przy al. Piłsudskiego w Rzeszowie. Policja informowała, że nastolatek miał zaatakować mężczyznę nożem.
Matka 16-latka zaprzecza tej wersji i twierdzi, że jej syn bronił się przed pobiciem. A adwokat chłopaka podkreśla, że o winie nie można mówić przed wyjaśnieniem wszystkich okoliczności.
Co wydarzyło się przed klubem na Piłsudskiego
Z policyjnego komunikatu, który został opublikowany 12 listopada wynika, że 24-latek wychodził z klubu przy al. Piłsudskiego, gdy zauważył osobę w masce przeciwgazowej. Po krótkiej rozmowie nagle został zaatakowany i raniony w twarz nożem. Mężczyzna z obrażeniami trafił do szpitala.
Nastolatek został zatrzymany tydzień później. Policja informowała, że podczas przesłuchania „przyznał się do czynu i złożył wyjaśnienia”. Ze względu na jego wiek sprawa trafiła do Sądu Rodzinnego, który przeanalizuje zebrane materiały i zdecyduje o dalszych działaniach wobec 16-latka.
Matka 16-letniego chłopaka: Syn był ofiarą, nie napastnikiem
Kilka dni po tym, jak o wydarzeniu napisały rzeszowskie media, skontaktowała się z nami matka 16-latka oraz adwokat Łukasz Barszcz, który zajął się jego obroną. Kobieta podkreśla, że narracja, jaką przedstawia policja, jest krzywdząca.
– Jestem matką tego 16-latka, który został przedstawiony jako nożownik. Chciałabym zaznaczyć, że syn był ofiarą w tym zdarzeniu. Został pobity przez tego mężczyznę i bronił się – mówi krótko.
Według jej relacji do zdarzenia doszło obok klubu Rubin, który mieści się w galerii Europa II w Rzeszowie (dawniej była to Bajka, a jeszcze wcześniej Akademia). To jej syn miał w pewnym momencie zostać zaatakowany przez pijanego, dużo większego od siebie mężczyznę, który chwile wcześniej wyszedł z lokalu.
Kobieta dodaje, że maska przeciwgazowa, o której wspominała policja, nie powinna być odczytywana jako element zastraszania.
– To było w Halloween. Syn przebrał się razem z kolegą, wracali właśnie do domu. W okolicach tego klubu mieli do barierki przypięte rowery – mówi.
KRONIKA POLICYJNA: Ciało kobiety w rzeszowskiej żwirowni. Policja ustaliła jej tożsamość
Adwokat: To nie był atak, tylko była obrona konieczna
Do sprawy odniósł się również adwokat nieletniego, mec. Łukasz Barszcz.
– Przede wszystkim nie jest prawdą, że mój klient przyznał się do popełnienia czynu zabronionego. On wyraźnie wskazał okoliczności, które w mojej ocenie świadczą o tym, że to nie jest czyn zabroniony, że była to uprawniona obrona konieczna. Oczywiście te okoliczności będą podlegały weryfikacji, ale trudno powiedzieć, żeby on był winny tego zdarzenia – podkreśla.
Adwokat zaznacza, że nastolatek był bardzo dobrze traktowany przez policjantów podczas zatrzymania. Dlatego tym bardziej dziwi go wydźwięk komunikatu, który później ukazał się na policyjnej stronie.
– Uważam, że należy zaczekać do pełnego wyjaśnienia sprawy, a w stosunku do osoby nieletniej jednak zachęcałbym do dużo dalej idącej ostrożności w formułowaniu pewnych komunikatów, bo jest to jednak inna wrażliwość – apeluje.
Policja: Zgromadziliśmy obszerny materiał dowodowy, sąd zdecyduje co dalej
Policja nie komentuje szczegółowo wersji matki ani argumentów obrony. Podkom. Magdalena Żuk, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie, podkreśla, że funkcjonariusze wykonali wszelkie czynności przewidziane w sprawie.
– Niewiele więcej mogę powiedzieć. Policjanci zgromadzili obszerny materiał dowodowy, trafił on do sądu rodzinnego i to sąd będzie decydował co dalej – mówi.
Dopytujemy czy bójkę zarejestrowały kamery monitoringu? Czy to 16-latek nagle zaatakował nożem, czy może napastnikiem był mężczyzna, który wyszedł z klubu?
– Nie będę się wypowiadała w sprawie zebranych dowodów – ucina krótko rzeczniczka.
Podkreśla, że funkcjonariusze wykonali w tej sprawie bardzo dużo pracy. Nie było łatwo, ponieważ pokrzywdzony nie był w stanie opisać osoby, która go zraniła – było przed północą, a ta osoba miała na głowie maskę przeciwgazową. Po tygodniu śledztwa policjanci dotarli jednak do chłopaka.
– Na pewno nie było tak, że pojechali po młodego człowieka, który nic nie zrobił. Ale to sąd będzie teraz decydował o kwalifikacji czynu i dalszych krokach. Nasza rola na tym etapie jest praktycznie zakończona – dodaje.
Masz jakiś ciekawy temat? Daj nam znać, np. mailem na re******@*******ow.pl. Jesteśmy też na Facebooku i Instagramie.