
Zarządzenie prezydenta Rzeszowa dotyczące strefy ograniczonego ruchu nigdy nie ukazało się w dzienniku urzędowym. Zdaniem mecenasa Ludwika Skurzaka, może to oznaczać, że mieszkańcy byli obciążani obowiązkami, które formalnie nie obowiązywały.
W marcu tego roku Urząd Miasta Rzeszowa zlikwidował m.in. miejsca parkingowe na alei Pod Kasztanami, a w listopadzie ubiegłego roku zamknął dla ruchu samochodowego ul. Matejki. Działania te podjęto na wniosek prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka, który chce ograniczyć ruch samochodowy w „sercu miasta” i zapowiada, że strefa wyłączona z ruchu samochodowego sukcesywnie będzie się powiększać.
Jak informuje mecenas Ludwik Skurzak, zarządzenie prezydenta Rzeszowa dotyczące strefy strefy ograniczonego ruchu nigdy nie zostało opublikowane w dzienniku urzędowym. Jego zdaniem oznacza to, że jego stosowanie wobec mieszkańców budzi zasadnicze wątpliwości prawne.
W tej sprawie poseł Konfederacji Wolność i Niepodległość – Michał Połuboczek skierował do Ratusza interwencję poselską.
CZYTAJ TAKŻE: Koniec parkowania w alei Pod Kasztanami. Czas najwyższy
Interwencja poselska już w Ratuszu
Konferencję prasową w tej sprawie zorganizowano w czwartek przed rzeszowskim Ratuszem. Jak informował Dawid Krupczak, dyrektor biura poselskiego posła Połuboczka, parlamentarzysta dzisiaj rano przesłał do Urzędu Miasta Rzeszowa interwencję poselską w sprawie tzw. stref ograniczających ruch w naszym mieście.
– Akt ten natomiast nie został ogłoszony we właściwym dzienniku urzędowym, mimo że zawiera normy generalne i abstrakcyjne wobec mieszkańców i przedsiębiorców – mówił Dawid Krupczak.
„Prawo nie może być tajne”
Według adwokata Ludwika Skurzaka, który ma kancelarię prawną w Śródmieściu i od lat kwestionuje legalność zarządzeń dotyczących rzeszowskiej strefy parkowania – brak publikacji aktu prawnego jest tu kluczową wadą.
– Administracja publiczna, organy władcze takie jak prezydent Rzeszowa działają w dwóch trybach. Jeśli regulują sprawy wewnętrzne urzędu, mogą wydawać zwykłe zarządzenia. Ale jeśli przepisy dotyczą wszystkich mieszkańców, muszą mieć formę prawa miejscowego i być ogłoszone w odpowiednim dzienniku urzędowym. W przeciwnym razie nie obowiązują obywateli – podkreślił prawnik.

Ratusz działa jakby miał dowolność w ustalaniu zasad?
Jak dodał, zarządzenie prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka z 31 grudnia 2024 r. powołuje się na ogólny przepis ustawy Prawo o ruchu drogowym, który daje jedynie kompetencję do zarządzania ruchem.
– Innymi słowy, z takiego przepisu nie wynika możliwość wprowadzania obowiązków wobec mieszkańców. Tymczasem ratusz działa tak, jakby miał pełną dowolność w ustalaniu zasad wjazdu i parkowania w mieście – zaznaczył Skurzak.
Prawnik zapowiedział, że sprawę skieruje do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ale równocześnie liczy na odpowiedź władz miasta w ramach interwencji poselskiej.
CZYTAJ TAKŻE: Straż Miejska bardziej rygorystyczna. Mandaty w Rzeszowie sypią się na potęgę
Konsekwencje dla mieszkańców
Jeśli zarządzenie rzeczywiście okaże się nieważne, pod znakiem zapytania może stanąć legalność działań podejmowanych na jego podstawie przez Policję, Straż Miejską czy władze miasta.
– Na końcu jest problem taki, jeżeli się okaże, że to jednak my mamy rację, to może stać się tak, że staną pod znakiem zapytania wszystkie działania wobec mieszkańców, których pan prezydent był łaskaw prześladować na podstawie tego zarządzenia – powiedział Skurzak.
Dawid Krupczak pytał wprost, czy brak publikacji zarządzenia oznacza, że mieszkańcy byli obciążani obowiązkami, które formalnie ich nie obowiązywały.
– Czy działania Policji, Straży Miejskiej i władz miasta, w szczególności nakładanie blokad, mandatów i interwencje wobec osób nieposiadających identyfikatorów należy uznać za nadużycie prawa i niedopełnienie obowiązków? – wyliczał pytania, które w ramach interwencji poselskiej trafiły do prezydenta Konrada Fijołka.
Poseł zapowiada dalsze kroki
Poseł Michał Połuboczek zapowiedział, że sprawa nie zakończy się na jednej interwencji.
– Stanowczo mogę zagwarantować, że ta sprawa będzie miała ciąg dalszy. To pierwszy krok w celu wyjaśniania różnych zagadnień związanych z ruchem miejskim. Mam nadzieję, że już niedługo spotkamy się po raz kolejny, żeby informować opinię publiczną, jakie kolejne kroki zostały powzięte, żeby naprawić sytuację – zadeklarował dyrektor biura parlamentarzysty.
Miasto odpowiada
Miasto w odpowiedzi na zarzuty prawnika informuje, że „Strefa Ograniczonego Ruchu” to rozwiązanie z zakresu inżynierii ruchu drogowego, którego celem jest ograniczenie lub wyłączenie ruchu pojazdów w wyznaczonym obszarze, aby poprawić jakość życia mieszkańców, zmniejszyć zatory, hałas i zwiększyć bezpieczeństwo.
„Zarządzenie nr 672/2025 Prezydenta Miasta Rzeszowa z dnia 4 sierpnia 2025 r. w sprawie utworzenia Strefy Ograniczonego Ruchu „A” i Strefy Ograniczonego Ruchu „B” oraz wydawania zezwoleń na wjazd w w/w strefy i wcześniejsze zarządzenia dot. wprowadzania stref ograniczonego ruchu zostały wydane na podstawie art. 10 ust. 6 i 7 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym zgodnie z którym „Prezydent miasta zarządza ruchem na drogach publicznych położonych w miastach na prawach powiatu, z wyjątkiem autostrad i dróg ekspresowych. Zarządzanie ruchem na drogach wewnętrznych, w tym w strefie ruchu i strefie zamieszkania, należy do podmiotu zarządzającego tymi drogami” – czytamy w dokumencie.
– Zarządzanie ruchem należy więc do ustawowych kompetencji prezydenta miasta na prawach powiatu, i obejmuje w szczególności działania zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa i porządku w ruchu drogowym – wyjaśnia Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Miasta Rzeszowa.
Dodaje, że wydane zarządzenia nie stanowiły aktu prawa miejscowego w rozumieniu art. 87 ust. 2 Konstytucji RP oraz art. 4 ust. 1 w związku z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i dlatego nie wymagają publikacji w wojewódzkim dzienniku urzędowym.
– Były aktem kierownictwa wewnętrznego oraz decyzją organizacyjną z zakresu zarządzania ruchem – przypomina urzędnik.