
– Musimy pamiętać o tym, że jesteśmy przechodniami, że jesteśmy uczestnikami pewnej sztafety pokoleń – tych, którzy byli przed nami tych, którzy są teraz i tych, którzy przyjdą – mówi Mieczysław Janowski, były prezydent Rzeszowa, o 35-letniej działalności samorządów w Polsce.
Spis treści:
35 lat samorządu w Polsce, to dobry czas na podsumowanie dotychczasowych działań i dokonań Rady Miasta Rzeszowa.
O tym jak nasze miasto zmieniło się w ciągu tych lat, o jego problemach i przyszłości, rozmawiamy z Mieczysławem Janowskim, prezydentem Rzeszowa w latach 1991-1999, który – jak sam mówi – „służbę” na rzecz społeczeństwa sprawował również jako senator i poseł do Parlamentu Europejskiego.
To była inna epoka
Panie prezydencie za nami 35 lat samorządu. Jak pan ocenia ten czas?
– To jest temat na kilkudniową konferencję. Ja mogę wyrazić ogromną radość z tego, że 35 lat temu, dokładnie 27 maja 1990 roku, czyli w innej epoce, odbyły się pierwsze, w pełni wolne wybory w Polsce po II wojnie światowej.
To były właśnie wybory do rad gmin. Nie było wtedy jeszcze powiatów, nie było samorządów województwa. I wśród tych wyborców byli również wyborcy mojego miasta, naszego miasta – Rzeszowa, którzy wybrali radę miasta. Ona liczyła wtedy 45 radnych.
CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Dec, od 35 lat rzeszowski radny: Czasem już mi brak cierpliwości
Ratusz jeszcze był przed remontem, który został zrobiony później. To były decyzje, które podejmowałem wraz z całym zarządem, że ratusz musi być perełką i jest perełką, możemy się nim chlubić, a wtedy… No nie będę do tego wracał.
Jesteśmy uczestnikami pewnej sztafety
Czy w Pańskiej ocenie Rzeszów dobrze wykorzystał ten czas?
– To jest epoka – ja używam ciągle takiego określenia. Ale musimy pamiętać o tym, że jesteśmy przechodniami, że jesteśmy uczestnikami pewnej sztafety pokoleń. Tych, którzy byli przed nami tych, którzy są teraz i tych, którzy przyjdą – czyli nasi pradziadowie, nasi rodzice, my, nasze dzieci i dzieci naszych dzieci. To nie jest miasto, które powinno być zawłaszczone przez kogokolwiek.
Ale osiągnięć jest sporo. Kiedyś jeden z ważnych polskich polityków powiedział, że miasto było w ruinie do roku 2002. To nie jest prawda. Były ruiny w Rzeszowie, a myśmy te ruiny usunęli.
Jest wiele innych inwestycji, które zostały zrobione. Rzeszów jest stolicą dużego województwa. Rzeszów ma port lotniczy, ma uniwersytet, Rzeszów przyjął godnie ojca świętego Jana Pawła II w 1991 roku, i Rzeszów jest stolicą biskupią – tego nie było.
Mieczysław Janowski: Przychodziliśmy do ratusza pełnić służbę dla ludzi
– Mamy wiele problemów jeszcze do rozwiązania. Poprawa jakości wody – myśmy to zaczęli, potem kontynuowali to moi następcy. Doprowadziliśmy do tego, jako jedno z pierwszych miast wojewódzkich w Polsce, uchwaliliśmy plan ogólny zagospodarowania przestrzennego, żeby nie było chaosu w przestrzeni – a mamy chaos niestety. Doprowadziliśmy do tego, że wszystkie ścieki komunalne były oczyszczane.
Wtedy przychodziliśmy do ratusza, pełnić funkcje nie okazjonalne, prestiżowe, ale pełnić służbę dla ludzi tu mieszkających. Wtedy około 50 procent ścieków było zrzucanych na ostro do Wisłoka – nie ma tego. To jedno z pierwszych miast w Polsce – jeśli nie pierwsze, które w 100 procentach opanowało problem ścieków.
Jest jednak jeszcze wiele spraw do rozwiązania, które dotyczą życia mieszkańców. Teraz widzę takie tabliczki – „Będziemy odbetonowywać miasto”. „A po co myśmy je zabetonowali?” – zapytał mój wnuczek. No, po coś my to zrobili?
CZYTAJ TAKŻE: Deręgowski: To taki „pocałunek śmierci”. Wrona: Nie mam czasu na głupoty
Celem istnienia miasta jest człowiek
A czego chciałby Pan życzyć mieszkańcom Rzeszowa w tę rocznicę?
– Jest takie piękne powiedzenie, taka myśl, którą przedstawił samorządom włoskim Jan Paweł II, a był to rok 1985, przed wszystkimi przemianami w Polsce. Powiedział tak: Miasto nie jest celem samym w sobie. „Celem jego istnienia jest człowiek, do którego miasto powinno dostosowywać wszystkie swoje struktury, narzędzia i działanie. Jeżeli sprawujący władzę tracą z pola widzenia tę prawdę, to działają jak bezużyteczna maszyna, która może wyrządzić szkody”.
Więc chciałbym żeby nasi radni wczytali się w te słowa.
Jest też taka piękna modlitwa za ojczyznę księdza Piotra Skargi i on ją kończy słowami: „Żebyśmy służyli ojczyźnie naszej, swoich pożytków zapomniawszy”. Tego życzę mieszkańcom Rzeszowa, żeby mieli taki swój parlament, bo rada miasta jest parlamentem, żeby mieli takiego prezydenta, który będzie realizował – jak to tylko jest możliwe – plany przyszłościowe miasta.
Czego jeszcze Panu brakuje w działalności rzeszowskiego samorządu? Do czego by Pan wrócił?
– Rzeszów musi stać się stolicą euroregionu, a nie jest. Zróbmy to! Rzeszów pięćdziesiąt lat temu nawiązał partnerstwo z Buffalo – nie słyszałem żebyśmy to honorowali. Zróbmy to, bo mamy przyjaciół w całym świecie. Zróbmy to i zróbmy wiele innych rzeczy.
Mamy wspaniale wykształconą młodzież, ludzi zaangażowanych, również starszych. Działają uniwersytety trzeciego wieku, działają rozmaite stowarzyszenia kulturalne. Pielęgnujmy to. Zrobiliśmy dużo w tej sztafecie pokoleń, niech następni kontynuują to co jest dobre, naprawią to w czym się pomyliliśmy i niech przedstawią perspektywy na przyszłość.
Chciałbym, żeby było porządnie
Czy tęskni Pan za działalnością w samorządzie?
– Jest czas pełnienia funkcji, czas służby – ja to tak traktowałem. Zrezygnowałem z kariery naukowej na uczelni, ale nie należy do ludzi, którzy żałują czegoś co zrobili, bo nie mamy drugiej ścieżki życia. Możemy sobie tylko wyobrażać, że byłoby tak… Ale to wszystko byłoby w trybie przypuszczającym.
Nie, nie żałuję niczego. Czy tęsknię? Chciałbym żeby było porządnie, żeby było solidnie, żebyśmy byli wobec siebie ludźmi zaufania, bo uważam że w Polsce – tu przychodzimy na problem ogólnonarodowy, najbardziej nam brakuje zaufania.
Idę do sklepu, pani w kasie się pomyliła i policzyła mi towar na swoją stratę. Ja jej oddaję, a jakaś pani mówi: „O to rzadko się zdarza żeby ktoś się rozliczył”. Dla mnie to jest przykre.
Albo dzwonimy do kogoś i mówimy: „Nie, wiesz o tej sprawie to musimy porozmawiać bezpośrednio”. Czyli w podświadomości mamy to, że o ktoś nas podsłuchuje czyli nie mamy zaufania nawet do swojego państwa. To do kogo będziemy mieli zaufanie? Do kogo?
Chciałbym żebyśmy mieli zaufanie do radnych, do posłów, senatorów, do mojego rządu. Nie mówię rządu PiS-u czy rządu Platformy, tylko rządu Rzeczypospolitej Polskiej. Proszę zobaczyć jak rzadko się mówi – rządu polskiego. A to jest rząd nie partyjny, to jest rząd mojego kraju – nie zawłaszczam. Chciałbym żeby tak również było w odniesieniu do obu izb polskiego parlamentu, do naszych posłów w parlamencie europejskim i do prezydenta którego będziemy wybierali.
Dołącz do nas w mediach społecznościowych. Polub toRzeszów na Facebooku, obserwuj na Instagramie.