
Po ośmiu latach nazwa Bircza wróci na tablicę przy Grobie Nieznanego Żołnierza. – Przywracamy pamięć o bohaterach i ofiarach UPA, których haniebną decyzją Antoniego Macierewicza próbowano wymazać z kart historii – mówi poseł PSL Adam Dziedzic.
Spis treści:
Przywrócenie tablicy, która upamiętnia obronę Birczy przed bandami UPA zapowiedzieli działacze PSL podczas dzisiejszej konferencji w Rzeszowie.
Oryginalna tablice kazał zdjąć Antoni Macierewicz
Poseł Adam Dziedzic przypomniał, że w 2017 roku, w przeddzień Święta Niepodległości, ówczesny minister obrony narodowej Antoni Macierewicz kazał zdjąć oryginalną tablicę z Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Gdy pojawiła się ponownie pośród dwudziestu miejscowości nie było już Birczy.
– Haniebna sprawa. Wszystko wskazuje na to, że te decyzje były podjęte również pod naciskiem ówczesnych władz Ukrainy. Taka sytuacja nie może mieć miejsca. Bowiem w Birczy zginęły 44 osoby cywilne i ponad 70 osób, które walczyły zarówno z Wojska Polskiego, jak i z milicji – przypomniał poseł PSL.
– Już wtedy wystosowaliśmy do Antoniego Macierewicza natychmiastowy sprzeciw. Niestety, w tych latach Polskie Stronnictwo Ludowe nie brało udziału w rządzie. Teraz, jako PSL przywracamy tablicę upamiętniającą walki z UPA i mamy na to dziś zgodę IPN – dodał.
POLECAMY: 299 mln zł dla szpitala w Brzozowie. Adam Dziedzic: My nie gadamy, a robimy

To był atak w społeczność Birczy, ten fałsz trzeba odczarować
W konferencji uczestniczyli również przedstawiciele władz samorządowych Birczy. Burmistrz Anna Szymaszek przypomniała dramatyczne wydarzenia z 1939 oraz z lat 1945 – 46, kiedy miejscowość trzy razy została zaatakowana przez UPA.
– Dla mieszkańców Birczy pamięć o tych ludziach ma ogromne znaczenie. Odkąd objęłam urząd stało się to moim moralnym obowiązkiem, aby uczynić wszystko, by nazwa naszej miejscowości wróciła na to zaszczytne miejsce przy Grobie Nieznanego Żołnierza – mówiła burmistrz, dziękując posłowi Dziedzicowi oraz wicepremierowi Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi za wsparcie.
Małgorzata Dachnowicz, społeczniczka i redaktorka naczelna „Głosu znad Sanu” przypomniała okoliczności w jakich Bircza zniknęła z tablic przy Grobie Nieznanego Żołnierza
– Mieszkańcy dowiedzieli się, że na tablicy będzie Bircza, szykowali się już do wyjazdu, organizowali autokary. Po czym dzień później ukraiński odpowiednik naszego IPN, pan Wiatrowicz, mówi, że Birczy bronili czekiści. Ten fałsz trzeba odczarować. Birczy broniła samoobrona złożona z byłych żołnierzy AK, BCh wsparta milicją obywatelską, do której ludzie się też zaciągali, żeby mieć dostęp do broni, żeby bronić swoich mieszkańców oraz Wojska Polskiego – przypomniała Dachnowicz.
– Noc z 9 na 10 listopada 2017 roku, kiedy z tablicy znikła Bircza, to był niesamowity atak właśnie w tę społeczność, w tę historię. Ją trzeba odczarować. Bircza wraca na panteon w chwale, bo wybroniła się trzykrotnie przed bandytami UPA i tę prawdę trzeba nieść dalej – dodała.

Adam Dziedzic: Panie Cenckiewicz, czy pan jest normalny?
Kiedy przywrócone zostaną oryginalne tablice? Poseł Dziedzic poinformował, że rozmowy z władzami Warszawy i MON są juz w zaawansowanej fazie.
– Najprawdopodobniej będzie to pierwszy kwartał 2026 roku – zapowiedział. – Jesteśmy za tym, żeby uszanować prawdę historyczną i uszanować poległych. I zapytałbym pana Cenckiewicza (w 2017 był członkiem Kolegium IPN i poparł pomysł usunięcia nazwy miejscowości z tablicy), gdybym go zobaczył, jakie wówczas było wojsko? Kto w ludowym wojsku polskim walczył? Rosjanie, Ukraińcy, czekiści? Czy pan jest normalny? Czy spotykał się ze społecznością Birczy? Rozmawiał z tymi ludźmi, którzy stracili wówczas swoich ojców, synów, córki?
PRZECZYTAJ TEŻ: Kosiniak-Kamysz wzmacnia wschodnią flankę NATO. Żołnierze z Podkarpacia w składzie KOP
Odrzucił przy tym obawy dotyczące możliwych protestów ze strony Ukrainy.
– Żyjemy w Polsce, a naszym obowiązkiem jest upamiętnić tych, którzy byli mordowani przez bandy UPA. Nie wolno chować prawdy w imię politycznych kalkulacji. To samo powtarzam w Sejmie w sprawie rzezi wołyńskiej i o rozwiązaniu tematów, które muszą mieć miejsce. O ekshumacji ofiar, upamiętnieniu ich, przekazaniu informacji też rodzinom, które na to czekają – mówił.
Dodał, że dialog jest potrzebny, ale nie może oznaczać rezygnacji z prawdy historycznej.
– Musimy te kwestie wyjaśnić, zapewnić godność każdemu. A to co robił pan minister Antoni Macierewicz wówczas pod naciskiem, zarówno prezydenta, jak i odpowiednika IPN w Ukrainie, to była swego rodzaju kolaboracja polityczna. Ale zmieniamy to i mam nadzieję że doprowadzimy to do końca – stwierdził Dziedzic.